sobota, 10 grudnia 2016

W pewnym momencie jesteś w stanie zapomnieć o wszystkim. Czujesz tak mocno, ze nie obchodzi cie już nic. Jesteś zmęczona, głodna, śpiąca, wycieńczona. Po prostu czekasz. Na koniec na początek, na coś. Zastanawiałam się ostatnio, jak długo będę w stanie tak trwać. Zaczęłam się nastawiać na lepsze, wewnętrznie i zewnętrznie. Chociaż wiem że w moim przypadku ciężko będzie pogodzić te dwie części mnie ze sobą.
 Ludzie nie są przyjaźni. Widzę w nich to czego widzieć nie chce. Nienawidzę ich. Nienawidzę. Ale tylko dlatego, że są tak blisko. Tak natarczywie naruszają moja przestrzeń. Nie potrafię im na to pozwolić. Moje uczucia się gubią. Nie umiem słodziej grzeszyć skromnością. Żyję, dajcie mi żyć. Nic od was nie chce.
Nie, nie rozumiem cię kolego. Nie wiem czym oddychasz. Nie wiem czym żyjesz.  Ty nic o mnie nie wiesz, a na pewno nic, co mogłoby być prawdą. Myślimy o różnych rzeczach, co jednak stanowi problem.
Staram się nie wracać do tych co myśleli tak samo. Przeraża mnie fakt, że ktoś widział mnie tak mocno i natarczywie od wewnątrz. Myślę, że to powinno być zabronione. Po co niszczymy innym cały ich świat, nie budując na tym swojego własnego? Po co? Po co ranimy i zostawiamy, albo nie robimy nic i zostawiamy ze złamanym sercem?

środa, 8 kwietnia 2015

kochanie

krzyk,
pusta przestrzeń
z przeświadczeniem o rozczarowaniu
z ciągłą nadzieją
czym jestem bez niej?

czym bez tego co mnie tworzy...
kim będę bez ciebie,
zaś opuszczona
zaś cierpiąca
nie unosząca ciężaru

nie znosząca myśli huczących
nadeszły wraz z nocą
"przecież nie miałeś mnie zranić"
przecież to czysta przyjemność
-krzyczę głośniej

piątek, 6 marca 2015

nie mogę

jeśli potrafiłabym latać
jeśli potrafiłabym kochać
zdrowo, samą siebie

jeśli umiałabym kłamać
chociaż w połowie tak dobrze
jak łudzę się, że kłamię

umiałabym oderwać sie od samej siebie
jeśli
ale, przecież zrobiłeś to za mnie

chorymi korzeniami miłości
zastąpiłeś te moje
których nieistnienia potrafiłam
nie dostrzegać. 

środa, 11 lutego 2015

już za późno

Zaś wpadłam, jeszcze bardziej po uszy niż zwykle. Jednak tym razem już sobie z tym stosunkowo dobrze radzę.
Boli.Musi boleć, ale oswoiłam się nawet z bólem. Bo przecież dlaczego cierpię? Ponieważ mam nadzieję.Gdyby ona zniknęła przestałabym funkcjonować, a ja ciągle potrafię się łudzić, że mam szansę. Na niego, na szczęście, na radość...
Już się zaczęło. Nie ma odwrotów więc pędzę do przodu, jak na oślep, pod górę.Ciągle tego pragnę, chcę tego bólu. Nie istnieje dla mnie życie, które byłoby go pozbawione. Ciągle ktoś mnie opuszcza, zostawia i porzuca. Otrzymuję prawdę, której nikt inny nie chce. Nauczyłam się, że zazwyczaj jest najgorzej jak być tylko może, że muszę  upadać najniżej i wspinać się najstromiej, i że wszystko okazuje się być moją winą. Więc szacuję to ryzyko. Ciągle się uwalniam, patrzę na boki. Głowa do góry? To już nie w moim stylu.

czwartek, 1 stycznia 2015

slowly dying

skąd mam wiedzieć gdzie podziały się wszystkie moje myśli
jak stałam się
pozbawiona celu, sensu i pomysłów
tylko pragnąca

nie potrafisz mi wytłumaczyć, dlaczego ciągle
wszystko tylko to  dla ciebie
dlaczego to trwa w nieskończonościach
nakładając się na całą mnie

czemu, bez myśli o mnie- żyjesz
nie potrafię już tego unieść
mojego życia bez ciebie.
zdaję się znikać,
umieram, powoli. wiesz?

piątek, 19 września 2014

belive

Słuchajcie. Słuchajcie uważnie, proszę...
Dlaczego nikt nie słyszy, gdy tak głośno krzyczę? Rozrywam sobie gardło, dławiąc się własną krtanią. Dlaczego krew nie robi już na nikim wrażenia? Dlaczego bijące serce, niesione w dłoniach nie wzbudza już żadnego uczucia?
Dlaczego akurat uczucia? Łkająca pustka zapełniana kolejnym 0,5. Rozumiem to, że im wyżej wam jest tym mniej będziemy się dostrzegać. Zrozumiałam wszystko gdy udało mi się tak wyłączyć. tak bardzo chciałam, że tak mi się udało?
Ale jestem na nowo. Nowo narodzona, zmęczona przyjściem na świat.Dalej czuję swoją matkę na języku.
Chciałam tu przyjść ale już zapomniałam dlaczego. Dlaczego pozbyłam się skrupułów? Wspomnień o romantyzmie i dobrych zakończeniach? Dlaczego tak bardzo chciałam być? Pozbyć się wszystkiego otrzymując tak niewiele: egoizm-tragiczny egoizm niepotrafiący funkcjonować w społeczności, oddalający ode mnie wstyd, wypełniający dziury w niecałej mnie. Jeśli to było dla mnie to czy powinnam czuć się samotna i czuć bicie swojego serca, które zginęło chwilę wcześniej? Dlaczego akurat teraz przestałam uciekać? Dlaczego akurat teraz straciłam siły? Gdy ani ja ani on nie możemy już wrócić.
Dlaczego mam tyle pytań skoro wygląda jakby wszystko było w porządku?

Potrafię tylko pytać i żyć w odosobnieniu, odsunięciu od świata. Bez swojego sumienia. Jak można oprócz serca zgubić jeszcze sumienie?To chyba moment na kolejny początek,  ze mną prawie niezmienioną chociaż wewnętrznie zniekształcona. poskręcaną i spopieloną.
Początek.

niedziela, 14 września 2014

hard time

10.40 rano
już zmęczona czekaniem
próbuję sama siebie powstrzymywać
przed własnymi myślami

miał być wieczór
z nami
skończyło się bez słowa odpowiedzi

10:41
tylko dlaczego ja ciągle tak bardzo chcę
 nie umiem odpuścić
tylko dlaczego tak ciężko przebaczyć samej sobie?